Dziś chciałam Wam opowiedzieć o kosmetykach, które są bardzo znane, polecane i lubiane w blogosferze, a niestety nie przypadły mi do gustu. Próbowałam im kilkakrotnie dawać szansę, jak w przypadku słynnego balsamu do ust Carmex, ale mimo wielu chęci niestety jestem na nie. Cieszę się jednak, że miałam okazję przetestować te produkty. Zaspokoiłam swoją ciekawość i od teraz omijam je szerokim łukiem.
1. Carmex, Balsam do ust: Trafił on do
mnie po przeczytaniu wielu pozytywnych recenzji. Już po pierwszym
użyciu nie przypadł mi do gustu. Ma strasznie chemiczny, mentolowy
zapach. Dodatkowo miałam wrażenie, że dawał on tylko powierzchniowy
efekt. Kilkakrotnie dawałam mu szanse kupując różne wersje, ale
wszystkie okazały się tak samo nieskuteczne. Jestem bardzo nim
rozczarowana i więcej do niego nie wrócę. Do tej pory zresztą nie
potrafią zrozumieć szału, który panuje na ten produkt. Znam o wiele
lepsze i dużo tańsze specyfiki.
2. Aussie 3 Minutes Miracle, Odżywka do włosów:
Kupiłam ją jak tylko pojawiła się na nią promocja w Rossmanie. Miałam
wysokie oczekiwania wobec tego kosmetyku, zwłaszcza, że wypada dużo
drożej na tle innych, drogeryjnych odżywek. Od początku zdawałam sobie
jednak sprawę z nieciekawego składu, ale po cichu miałam
jednak nadzieję, że ten produkt chociaż w minimalnym stopniu sprawdzi
się na moich włosach. Niestety to tylko kolejny chwyt marketingowy, a
jeszcze krócej ujmując przeciętna odżywka za nieprzeciętną cenę.
3. Lovely Curling Pump Up, Maskara: To
chyba najbardziej znany i popularny tusz w blogosferze. Nadal twierdzę,
że nie jest to najgorszy produkt, ale moich oczekiwań niestety nie
spełnia. Mam do niego kilka zastrzeżeń, a jednym z najistotniejszych
jest to, że ten tusz strasznie szybko wysycha. Bardzo szybko traci na
jakości, a po miesiącu użytkowania strasznie się obsypuje. Generalnie za
tak niską cenę nie powinnam się czepiać, ale pomimo tylu zachwytów
naprawdę spodziewałam się po nim wiele. Brakuje mu jednak tego czegoś,
nie powalił mnie na kolana i z pewnością nie mogę go nazwać tanią
rewelacją.
4. Under Twenty, Fluid Matujący: Bardzo mnie rozczarował. Naczytałam
się tyle dobrego o nim, że nie byłabym sobą, gdybym go nie
kupiła. Tym bardziej,że jego cena w promocji jest naprawdę zachęcająca.
Ma bardzo słabe krycie. Wyrównuje jedynie koloryt i pokrywa drobne
zaczerwienia. Być może moja opinia wynika z tego, że mam cerę dość
problematyczną i potrzebuję podkładu mocno kryjącego. Trwałość jednak
też nie powala. Z tego co pamiętam w ciągu dnia strasznie się ulatniał i
pozostawiał na twarzy nieestetyczne plamy. Więcej do niego nie wrócę.
ja carmex lubię, Aussie niekoniecznie za taką cenę jak ma a reszty nie miałam.
OdpowiedzUsuńCarmexów jeszcze nigdy nie miałam, nie mogę się przemóc, by kupić coś mentolowego na usta. Odżywki z Aussie jeszcze nie miałam, ale pewnie kiedyś kupię, bo wciąż mam ochotę ją wypróbować, tusz z Lovely był świetny, u mnie nie wysychał za szybko i w ogóle się nie osypywał, a co do kosmetyku z Under Twenty to do tej firmy jestem lekko uprzedzona, więcej szkody niźli pożytku mi dotychczas przyniosła :c
OdpowiedzUsuńZ tym tuszem Lovely zależy jak się trafi.. Ja zużyłam ich chyba z 6, dwa wyschły strasznie szybko, inne były w porządku. Jednak jeśli chodzi o trwałość to ja złego słowa nie mogę powiedzieć...
OdpowiedzUsuńCarmex u mnie szału nie robi, lubię go, ale cudów nie sprawia na moich ustach :)
OdpowiedzUsuńU nmnie maskara też się nie sprawdzila :(
OdpowiedzUsuńMam identyczne zdanie na temat odzywki- masakra jakaś!
OdpowiedzUsuń