Po roku używania | O Tangle Teezer słów kilka

Dziś o produkcie w którym zakochałam się od pierwszego użycia. Zarówno ja, jak i moje włosy. Wspomnę jednak, że początkowo byłam bardzo sceptycznie nastawiona. Nie do końca wierzyłam w cudotwórcze właściwości tej szczotki. Dodatkowo odstraszała mnie jej dość wysoka cena, a kiedy już chciałam ją kupić zazwyczaj pojawiały się jakieś inne, nieplanowane wydatki. Był również taki czas, że zapomniałam o jej istnieniu, ale cieszę się że w końcu udało mi się zakupić ten produkt. Absolutnie nie żałuję wydajnych pieniędzy. Dla mnie jest to codzienny niezbędnik i nie wyobrażam sobie już rozczesywania włosów inną szczotką.


Wybrałam wersję kompaktową. Jest ona zgrabna, niewielkich rozmiarów i idealna do torebki. Mieści się w dłoni i jest bardzo wygodna. Muszę jednak przyznać, że do jej kształtu trzeba się przyzwyczaić. Na samym początku zdarzało się, że szczotka kilka razy lądowała na podłodze. Jest ona jednak wykonana z wytrzymałego plastiku. Posiada ona nakładkę, która chroni ząbki przed odkształceniem się. Raz w tygodniu powinno się umyć szczotkę ciepłą wodą z dodatkiem szamponu. Należy ją suszyć w temperaturze pokojowej, absolutnie nie używając do tego kaloryfera.


Tangle Teezer kupiłam głównie z myślą o bezbolesnym rozczesywaniu włosów. Od dziecka miałam z tym problem. Zawsze kończyło się to krzykiem i marudzeniem oraz ogromną ilością wyrwanych włosów. Różnego rodzaju odżywki ułatwiały mi trochę to zadanie, ale patrząc na to z perspektywy czasu rozczesywanie włosów zajmowało mi wieki. Tak jak już wspomniałam moje włosy mają straszną tendencję do plątania. Są one średniej długości, ale dość gęste i trudne do ułożenia. TT jest bardzo delikatna dla włosów. Owszem odczuwalne jest lekkie ciągnięcie, ale nie jest ono bolesne i z pewnością nie tak intensywne jak w przypadku tradycyjnej szczotki. Spokojnie możemy rozczesać zarówno mokre jak i suche włosy. Włosy po jej użyciu są gładkie i zauważyłam, że mniej się elektryzują. U mnie znalazła też ona zastosowanie do masażu skalpu oraz do rozprowadzania odżywek.  Rozczesywanie ich w końcu stało się przyjemnością, a nie udręką jak to było dotychczas. Jestem zdecydowanie na tak i odkąd stałam się jej posiadaczką, polecam ją wszystkim.

13 komentarzy:

  1. Marzy mi się TT i chyba wreszcie muszę się zebrać i ją kupić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mam zbytniego problemu z rozczesaniem włosów i sprawdza się u mnie zwykła drewniana szczotka ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszędzie ją chwalą muszę w końcu zakupić :) Ale tak jak mówisz ciągle jakieś wydatki:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubie TT, ale szalu nie robi :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam taki okres, że też tak o niej myślałam. Ale jak próbowałam rozczesać włosy tradycyjną szczotką to szybko z podkulonym ogonem wróciłam do TT :)

      Usuń
  5. Mam wersję klasyczną i bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kupiłam wersje kompaktową z barankiem i jutro kurier mi ją przywiezie- i już nie mogę się doczekać:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta wersja z barankiem jest urocza i skradła moje serce jak tylko ją zobaczyłam :)

      Usuń
  7. Wszyscy chwalą to TT, a mi się cały czas wydaje, że moim włosom nic nie pomoże ;D Zauważyłaś oznaki zniszczenia szczotki po takim czasie użytkowania czy raczej się dobrze trzyma?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze się trzyma. Trochę ząbki się powyginały, ale w dalszym ciągu spełnia swoją rolę. Używam jej codziennie, ale te ślady użytkowania są naprawdę niewielkie. Zapewne posłuży mi na dobry jeszcze rok :)

      Usuń
  8. ja jestem zakochana w swojej szczotce TT i planuję kupić kolejną, tym razem wersję kompaktową :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak bym miała dłuższe wlosy i częsciej bym je czesała to na pewno kupiłam bym TT a tak to mija się to z celem.

    OdpowiedzUsuń

♥ dziękuje
♥ wszystkich stałych i nowych czytelników ściskam bardzo gorąco!