Podkład jest nieodłącznym elementem mojego makijażu, a sam jego wybór to dla mnie największe wyzwanie kosmetyczne. Obecnie jestem na etapie poszukiwania podkładu idealnego, dlatego z wielką przyjemnością kupuję i testuję nowości. Mam kilka swoich ulubieńców do których czasami wracam, ale żaden z nich nie zasługuje na miano idealnego. Dziś chciałam Wam przedstawić podkład firmy Maybelline Affinimat. Z jego poprzednikiem niezbyt się polubiłam i niestety z tą wersją również.
Zacznę od tego, że nie przemawia do mnie tego typu opakowanie. Zdecydowanie bardziej wolę szklane buteleczki z aplikatorem w postaci wygodnej pompki. Być może taka forma opakowania zajmuje więcej miejsca w kosmetyczce, ale dla mnie jest dużo wygodniejsza. Nie podoba mi się także szata graficzna. Moim zdaniem prezentuje się średnio i absolutnie niczym szczególnym się nie wyróżnia. Sama tubka jest wykonana z miękkiego plastiku. Fajnie, że producent pomyślał o tym żeby zabezpieczyć nakrętkę folią, dzięki temu mamy pewność, że nikt wcześniej nie używał podkładu. Jego konsystencja jest bardzo rzadka i bardzo lejąca. Aplikując go na dłoń należy uważać, by podkład nie spłynął.
Podkład Affinimat Maybelline łączy w sobie dwie najważniejsze cechy podkładów - matuje i dopasowuje się do odcienia skóry. Bazuje na sile absorbujących "mikrogąbeczek", które natychmiast wchłaniają nadmiar sebum, co zapewnia 100% efektu matowej skóry oraz, jak pozostałe podkłady z gamy Affinitone, idealnie stapia się z odcieniem oraz strukturą skóry, gwarantując perfekcyjne i matowe wykończenie makijażu. Dostępny w 8 odcieniach. Przeznaczony do cery mieszanej lub tłustej.
Jeśli chodzi o właściwości podkładu to jest to typowy średniak i niczym szczególnym nie powala. Nie współpracuje z moją skórą, uwydatnia i podkreśla suche skórki. Bardzo szybko się ściera. Przypudrowany wytrzymuje na mojej twarzy zaledwie trzy godziny, a potem eksponuje pory, przebarwienia oraz nieestetycznie się świeci. Makijaż wygląda nieświeżo. Niestety nie mogę go polecić. Efekt jaki daje na mojej skórze nie przypadł mi do gustu. Męczę się z nim od jakiegoś czasu i mam nadzieję, że w końcu uda mi się go zużyć. Dawałam mu kilka szans, próbując aplikować go na różne sposoby, ale za każdym razem efekt nie był satysfakcjonujący. Kompletnie się nie dogadaliśmy. Być może sprawdzi się u osób, których skóra jest normalna, nie ma żadnych problemów i w zasadzie każdy podkład dobrze się na niej prezentuje.
Ja również szukam idealnego podkładu i tracę powoli nadzieję n to że kiedyś znajdę. Jak nie za jasny to za ciemny, jak z kolorem jest ok to znowu trwałość, albo właściwości są beznadziejne ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam tego podkładu.. dla mnie idealny podkład to Manhatan Powder Mat make up
OdpowiedzUsuńtego nie miałam, ale moim ulubieńcem jest Pierre Rene Skin Balance
OdpowiedzUsuńU mnie też się nie sprawdził. Zdecydowanie lepszy jest jego starszy brat.
OdpowiedzUsuńNie znam i wcale nie chcę poznać tego produktu. A szkoda, bo produkty z Maybelline się zwykle u mnie sprawdzają :c
OdpowiedzUsuńJa póki co odłożyłam podkłady na półkę :)
OdpowiedzUsuń