Opakowanie wykonane jest z miękkiego, przezroczystego plastiku z bardzo wygodnym aplikatorem. Końcówka zawiera nakrętkę, dzięki temu mamy pewność, że nic nam się nie będzie wyciekać. Wystarczy przechylić i delikatnie nacisnąć butelkę, a wylewa się odpowiednia ilość produktu. Jest to bardzo praktyczny sposób aplikacji. Warto zostawić sobie buteleczkę, a potem przelewać do niej inne wcierki. To chyba najlepsze opakowanie wśród tego typu kosmetyków.
Producent zaleca stosować wcierkę po umyciu włosów co najmniej trzy razy w tygodniu. Po dwóch tygodniach zalecane jest zrobienie przerwy, a następnie można z powrotem można wrócić do kontynuowania kuracji. Zapach jest specyficzny i bardzo intensywny. Typowy dla czarnej rzepy. Dla mnie jest on nieprzyjemny i drażniący. Przez cały miesiąc stosowania nie mogłam się do niego przyzwyczaić, a w dodatku przez jakiś czas utrzymuje się na włosach.
Producent zaleca stosować wcierkę po umyciu włosów co najmniej trzy razy w tygodniu. Po dwóch tygodniach zalecane jest zrobienie przerwy, a następnie można z powrotem można wrócić do kontynuowania kuracji. Zapach jest specyficzny i bardzo intensywny. Typowy dla czarnej rzepy. Dla mnie jest on nieprzyjemny i drażniący. Przez cały miesiąc stosowania nie mogłam się do niego przyzwyczaić, a w dodatku przez jakiś czas utrzymuje się na włosach.
Po dwóch miesiącach regularnego stosowania śmiało mogę napisać recenzję o tym produkcie. Stosowałam tak jak zaleca producent, czyli zawsze po umyciu. Starałam się ją aplikować bardzo dokładnie, a następnie wykonywałam krótki masaż skalpu. Już po chwili odczuwałam delikatne mrowienie i chłodzenie. Po trzech tygodniach zauważyłam u siebie pierwsze efekty. Pojawiło się mnóstwo nowych włosów tzw baby hair. Czasami nie mogę sobie z nimi poradzić,bo odstają na wszystkie strony. Z drugiej zaś strony ich widok mnie cieszy i motywuje do prowadzenia dalszej kuracji. Nigdy nie miałam problemów z wypadającymi włosami, dlatego nie mogę stwierdzić czy wcierka w jakimś stopniu przyczynia się do zahamowania wypadania. Alkohol w składzie w żadnym stopniu nie przyczynił się do wysuszenia skóry, a trochę się tego obawiałam. Sama zaś wcierka nie spowodowała obciążenia i przetłuszczenia się włosów. Mam nawet wrażenie, że po jej użyciu włosy są bardziej uniesione u nasady i przede wszystkim błyszczące. Na pewno kiedyś do niej wrócę i powtórzę kurację, a na razie mam ochotę przetestować słynny Jantar.
Ciekawa wcierka;)
OdpowiedzUsuńA ile kosztuje?:)
Joanne lubię, ale ich produkty do włosów nie służą moim kapryśnym włosom ;/
OdpowiedzUsuńO rany! Nie słyszałam o tym nigdy, ale jak tylko skończè mojà terapię ampułkami przeciw wypadaniu włosów to na pewno to kupię!:)
OdpowiedzUsuńchcę ją ♥ musze ją mieć :D
OdpowiedzUsuńfajna wcierka:))
OdpowiedzUsuńMiałam ją i bardzo polubiłam. Włosy wolniej się przetłuszczały i były uniesione, tak jak w Twoim przypadku ;))
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt. Właśnie potrzebuję czegoś na wypadanie włosów. :/
OdpowiedzUsuń