SORAYA-PEELING MORELOWY

Kolejny produkt do którego postanowiłam powrócić po jakimś czasie. To chyba jeden z lepszych, drogeryjnych peelingów. Uznałabym go za ideał,  gdyby nie ten strasznie chemiczny zapach. Pomimo tego jest to kosmetyk o którym warto wspomnieć i warto mieć go w swojej łazience.

Peeling znajduje się w białej, plastikowej tubce. Tubka jest miękka, ale mam wrażenie, że też sporo napompowana. Zamykana jest na zatrzask, który na dzień dzisiejszy sprawuje się bez zarzutów. Pewnie zauważyłyscie, że zmieniła się szata graficzna. Ten fakt przedłużył moją wizytę w drogerii o dobre kilka minut. Długo się obszukałam i już w myślach przeklinałam, że go wycofali.

Konsystencja jest gęsta i kremowa. Posiada dużo średnich rozmiarów drobinek. Drobinki są ostre, ale w żadnym przypadku nie podrażniają skóry. Zapach w ogóle nie przypomina zapachu moreli. Wiem, że ma on swoich zwolenników, ale dla mnie jest chemiczny i nieprzyjemny. Strasznie mnie drażni i tuż po nałożeniu mam ochotę go zmyć.

Generalnie ten peeling się sprawdza i robi to co powinien. Muszę się zgodzić z obietnicami producenta, poza tym, że produkt zmniejsza widoczność porów. Po jego użyciu skóra jest gładka i miękka. Bardzo dobrze przygotowana do dalszych zabiegów pielęgnacyjnych. Nie zauważyłam żeby peeling podrażniał skórę. Owszem po jego użyciu twarz jest zaczerwieniona, ale to tylko chwilowy efekt. Nie polecam go jednak z osobom z cerą wrażliwą, bo to naprawdę ostry zdzierak. Ciężko mi ocenić wydajność produktu. Używam go zamiennie z innymi peelingami. Producent zaleca używanie produktu dwa- trzy razy w tygodniu. Ja stosuję go w zależności od potrzeb i tak jak wspomniałam wcześniej zamiennie z innymi kosmetykami.

zdjęcie pochodzi ze strony  http://zdrowiewnaturze.wordpress.com/tag/pestki-moreli/